W Polsce podatku od medalistów też nikt wprawdzie nie pobiera, ale dostają oni tylko premie od Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Za tytuł mistrza olimpijskiego Justyna Kowalczyk, Zbigniew Bródka i Kamil Stoch (ten razy dwa) zarobili po 120 tysięcy złotych. Za srebro – po 80 tysięcy, a jeśli drużynowo – to do skomplikowanego podziału. Za brąz zaś 50 – także do podziału, bo drużynowo. A wszyscy biało-czerwoni medaliści mogą jeszcze liczyć na specjalną emeryturę po zakończeniu kariery.
Nagrody – i to duże – mają też dostać piłkarze. Za awans do finałów Euro 2016. Piłkarze Adama Nawałki mają do podniesienia z murawy około 8 milionów złotych – 3 zarobią bez względu na wyniki eliminacji, a 5 kolejnych – jeśli na turniej do Francji pojadą. A droga do niej jest wyboista. Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że wylosowaliśmy dobrze. Gibraltar to debiutant. Niewiele o nim wiadomo, poza jednym – to nie jest zespół pokroju San Marino, bo tam nie grają sami amatorzy. Jest kilku piłkarzy uczących się zawodu w niższych ligach angielskich. To oczywiście nie znaczy, że mamy się bać. Uczulam tylko na to, byśmy nie skreślali tego zespołu, „bo tak trzeba”. Gruzja jest na pewno mocniejsza od Mołdawii, z którą w poprzednich eliminacjach straciliśmy punkty. Szkocja pod okiem nowego trenera się odbudowuje, Irlandia jest w podobnej sytuacji. A na deser zostawiłem Niemców. Nigdy z nimi nie wygraliśmy, a w kwalifikacjach wszystkich imprez nasi zachodni sąsiedzi zawsze grają tak samo, czyli są do bólu skuteczni. Pierwsze miejsce jest więc poza zasięgiem. O drugie miejsce, dające bezpośredni awans, Polacy stoczą twardy bój. Taką mam nadzieję. Liczę na tę walkę. Jeśli sami piłkarze ją podejmą, to potem być może będą mogli odebrać od prezesa Bońka obiecane nagrody.
Mariusz Jankowski |