26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nietykalna tajemnica

Ocena: 0
1989

W liście apostolskim „Salvifici doloris” Jan Paweł II pisał: „człowiek w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą”. Jego umieranie na oczach świata dwadzieścia lat później prowokowało, by się z nią zmierzyć.

fot. Irena Świerdzewska

Postawa papieża w ostatnich latach życia budziła kontrowersje. Wielu osobom nie podobało się, że „nietykalna tajemnica” cierpienia człowieka, domagająca się dyskrecji, jest transmitowana na cały świat. We wrześniu 2003 r. na Słowacji przemówienie papieża zmieniło się w kłąb niezrozumiałych dźwięków. Osłabiony Ojciec Święty został umieszczony w papamobile. W sierpniu 2004 r. w Lourdes z powodu bólu przerwał homilię dramatycznym wezwaniem o pomoc, a modlitwy liturgiczne przeplatał westchnieniami „Jezus Maria”. Świat zadawał sobie pytanie, czemu to ma służyć. Coraz głośniejsze stawały się głosy, że papież powinien ustąpić z urzędu ze względu na zły stan zdrowia.

Gdy w Wielki Piątek 2005 r. podczas drogi krzyżowej Jan Paweł II w milczeniu ściskał krzyż, wielu oglądających zrozumiało, że papież stara się do końca potwierdzić własnym życiem głoszone przez siebie słowa. W odczytanym wtedy przesłaniu przypomniał słowa św. Pawła: „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”. Słowa te otwierają również list apostolski „Salvifici doloris” (łac. „zbawcze cierpienie”), opublikowany 11 lutego 1984 r., w którym papież starał się odpowiedzieć na pytanie o przyczynę i cel cierpienia. Było to już po zamachu na jego życie w 1981 r., który okupił ogromnym bólem i długą rekonwalescencją w szpitalu. W roku wydania „Salvifici doloris” papież wciąż jednak zadziwiał świat swoją witalnością podczas niezliczonych spotkań, nabożeństw i przemówień. Dwadzieścia lat później, gdy mimo obezwładniającej choroby nadal sprawował urząd, potwierdził zgodność własnych słów i czynów.

 


PYTANIE O SENS

Zimą 2005 r. coraz częściej zaczęły pojawiać się pytania o abdykację. 1 lutego Jan Paweł II miał gwałtowny atak niewydolności oddechowej. Zapalenie tchawicy i krtani doprowadziło do takich trudności z oddychaniem, że współpracownicy obawiali się uduszenia. Papież trafił do polikliniki Gemelli w Rzymie. 6 lutego pokazał się w oknie szpitala. Z jego błogosławieństwa dało się zrozumieć jedynie strzępy słów. Odzyskał mowę tylko na chwilę, a 24 lutego znów trafił do szpitala. Lekarze mówili, że jedynym rozwiązaniem jest tracheotomia, czyli zabieg rozcięcia tchawicy i wprowadzenia do dróg oddechowych rurki – umożliwiającej oddychanie, bardzo jednak utrudniającej mówienie. Papież zgodził się na zabieg. Odtąd aż do śmierci nie był zdolny do dłuższych wypowiedzi. Gdy pokazywał się w oknie Pałacu Apostolskiego, czasem był w stanie powiedzieć parę zdań, często jednak musiał ograniczyć się tylko do gestów. Tak było choćby w niedzielę wielkanocną 27 marca. Sam wydawał się wątpić w sens dalszej służby: „Byłoby chyba lepiej, żebym umarł, skoro nie mogę pełnić powierzonej mi misji” – żalił się swojemu sekretarzowi, abp. Stanisławowi Dziwiszowi.

Cierpienie „domaga się (…) postawienia radykalnych pytań i szukania odpowiedzi” – napisał w „Salvifici doloris” Jan Paweł II. Choroba zmusiła go do ponownego zmierzenia się z tymi radykalnymi pytaniami i jednocześnie postawiła je przed całym światem.

 


GODNOŚĆ CZŁOWIEKA

Dokument Ojca Świętego daje kilka odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Pierwsza brzmi: „Cierpienie ma charakter próby”, w której „potwierdza się w sposób szczególny wielka godność człowieka”. Papież uczył w „Salvifici doloris” porzucenia biernej postawy wobec cierpienia. Jest ono dla niego „wezwaniem do cnoty”, do „odbudowania dobra w cierpiącym”. Naturalną reakcją na cierpienie jest to, że człowiek się przed nim wzdraga, ale efektem aktywnego przyjęcia go może być wypracowanie cnoty wytrwałości, która daje człowiekowi godność – przeświadczenie, że „cierpienie go nie przemoże”.

W znoszeniu choroby przez papieża zdarzały się momenty słabości. Najbliżsi współpracownicy dostrzegali czasem jego przygnębienie i złość, słyszeli narzekanie. Wierni na placu św. Piotra i widzowie przed telewizorami widzieli gniewne uderzenia dłonią w krzesło, kiedy nie udało się przemówić do tłumu. Obserwując Jana Pawła II w ostatnich miesiącach życia, można było dostrzec walkę o cnotę wytrwałości. Podczas wspomnianej Mszy świętej w Lourdes przerwał liturgię zawołaniem: „Muszę wytrwać do końca!”. Tak samo trwał przy posłudze apostolskiej aż do śmierci, choć wydawało się, że już nie jest w stanie wypełniać obowiązków.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter