13 maja
poniedziałek
Serwacego, Roberta, Glorii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zraniona duma

Ocena: 0
1341

Zwyczaj rozliczania porachunków przez pojedynek ma stare korzenie. Wszyscy pamiętamy genialne opisy Sienkiewicza, wiele z nich zostało pięknie zekranizowanych. Westerny czy filmy gangsterskie też chętnie sięgają po ten wątek.

Pojedynki rozpowszechniły się w średniowieczu. Ustalono cały protokół, który był niemal obrządkiem: wyzwanie na pojedynek słowem lub pismem, rzucenie rękawicy, policzkowanie. Sekundanci. Ustalenie broni, miejsca, odległości między rywalami. Rodzaj pojedynku: do pierwszej krwi lub na śmierć i życie. Pojedynek był związany z klasycznymi pojęciami honoru i zemsty. Jego zasady zostały opracowane, aby zadośćuczynić urazie. Celem nie było zwykle zabicie przeciwnika, ale przywrócenie honoru – własnego lub kobiety.

Większość zachodnich społeczeństw uważała zwycięstwo bardziej za akt heroizmu niż morderstwo. Poprawiało ono nawet status społeczny zwycięzcy i umacniało szacunek wobec niego – jako nosiciela etosu rycerskiego. Pojedynek był akceptowanym sposobem rozwiązywania sporów. Z drugiej strony odrzucenie wyzwania było hańbą i aktem tchórzostwa.

Od samego początku, pomimo szerokiej akceptacji społecznej, pojedynki były w różnym stopniu potępiane przez władze kościelne i cywilne. Sobór Trydencki nałożył ekskomunikę zarówno na tych, którzy walczyli, jak i na innych uczestników czy widzów pojedynku. Delegalizacja pojedynków była dość powszechna przez wieki, ale w praktyce dopiero w pierwszych dekadach XX w. stała się skuteczna. Na przykład jeszcze w 1905 r. Katechizm św. Piusa X zbiera bardzo ostre sformułowania przeciwko pojedynkom, co pokazuje, że nadal je praktykowano.

Na szczęście stary zwyczaj pojedynku jest daleki od naszej kultury. Jednak sprawa zranionego honoru, któremu zadośćuczynienie nigdy nie wydaje się wystarczające, pozostaje. Być może zbyt łatwo czujemy się urażeni. Albo kojarzymy nasz honor ze szczegółami, które obiektywnie są drobiazgiem, który można sobie darować. Każdego dnia widzimy wielu ludzi, których umysły jest zaślepiony przez żale i pretensje.

Wszyscy rozumiemy, że w długim okresie bliskiego życia z przyjacielem czy osobą kochaną trudno, by nie powstały konflikty. Jeśli nie popracujemy nad rozwiązywaniem małych nieporozumień, spędzimy życie, gromadząc urazy, żądając ciągłych odszkodowań za nasz urażony honor, jak owi dumni rycerze czy kowboje. Oczywiste, że nie jest to kwestia znieczulenia w obliczu możliwych zniewag. Jednak zdrowy dystans do siebie będzie oznaką mądrości, by nie dać się uwikłać w spiralę żalów.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest duchownym Prałatury Opus Dei w Warszawie

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 maja

Wtorek, VII Tydzień wielkanocny
Święto św. Macieja, apostoła
Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem,
abyście szli i owoc przynosili.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 15, 9-17
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Andrzeja Boboli: 7-15 maja
Nowenna do Ducha Świętego



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter