fot. Pixabay, CC0
Pracuję jako pielęgniarka z osobami chorymi psychicznie. Zadaję sobie niekiedy pytanie, na ile nasi pacjenci ponoszą odpowiedzialność za swoje zachowanie, czy mają grzech. Myślę szczególnie o osobach agresywnych, bo niektóre z nich, jak się wydaje, jednak wiedzą, co robią.
Choroba psychiczna nie znosi odpowiedzialności moralnej, choć ją osłabia. Czyn, aby był grzechem, musi być świadomy i dobrowolny. Osłabienie odpowiedzialności ma szczególnie miejsce przy zaburzeniach poznawczych: w schizofrenii paranoidalnej czy przy innych stanach urojeniowych. Jednak nawet w przewlekłych i trwałych chorobach psychiki każdy człowiek na głębinach jestestwa ma pewne wyczucie prawdy. Oczywiście, przy nasileniu paranoi niezwykle trudno dostrzec choremu blask prawdy. Nie należy jednak orzekać o kimkolwiek, że na sto procent pozbawiony jest odpowiedzialności za swoje zachowanie. Okruchy świadomości mogą się przecież ujawnić w nietypowych sytuacjach. Zaskakują nas świadectwa osób wybudzonych ze stanu śmierci klinicznej czy śpiączki.
W mniejszym stopniu odpowiedzialność moralną czynów zmniejszają choroby afektywne, np. psychoza maniakalno-depresyjna. Oczywiście bardziej ograniczająca jest mania niż depresja.
Różnego rodzaju obsesje, kompulsje, nerwice natręctw i uzależnienia osłabiają wolę człowieka, a więc dobrowolność czynu. Trudno zmierzyć, na ile dany człowiek jest bezsilny wobec pokusy. Czasem odpowiedzialność dotyczy doprowadzenia się do punktu X. Alkoholik może być praktycznie nieświadomy, że po pijanemu spowodował wypadek, ale odpowiada za to, że się upił i wsiadł do samochodu. Słyszałem taką teorię, że Pan Bóg, kiedy „nie może” kogoś nawrócić, odbiera mu rozum, aby grzesznik nie odpowiadał za swoje czyny. Choroba psychiczna byłaby w takim ujęciu pewną formą Miłosierdzia Bożego. Nie wolno jednak zbyt łatwo zwalniać, zwłaszcza siebie samego, z odpowiedzialności. Możemy bowiem pielęgnować albo niszczyć naszą wolę i rozum. Jednak bywa i tak, że ktoś nie miał wpływu na swoje ograniczenia świadomości czy dobrowolności.
Szczególnie trudne do zmierzenia poziomu odpowiedzialności są przypadki ludzi z niedorozwojem społecznym i moralnym, np. z zaburzeniem osobowości typu borderline. Chodzi o osoby o sprawnej woli i inteligencji, ale charakteryzujące się moralnością na poziomie dwu-trzy latka. Pisze Pani o agresji. Właśnie takie osoby złoszczą się i niszczą otoczenie najbardziej. One nie tyle nie chcą, ile nie potrafią uznać swojej winy.
Życzę Pani wiele cierpliwości w niezwykle trudnej pracy.