– Nasze zgrupowanie jest dla ideowców, którym zależy na przekazaniu wiedzy najmłodszym pokoleniom w oparciu o to, co nam z kolei przekazali kombatanci. Przejmujemy pałeczkę w sztafecie. Staramy się – choćby w najmniejszym procencie – być godni miana następców. Mam nadzieję, że życie nie sprawdzi nas w działaniach militarno-bojowych, ale chcemy, aby patriotyzm trwał i wciąż się rozwijał – mówi Magdalena Stulgis, studentka V roku historii UW, sekretarz grupy.
– Naszą działalność chwalą sami kombatanci, co pokazuje nam, że idziemy dobrą drogą – zaznacza Jarosław Wróblewski, członek Zarządu, autor książki „Zośkowiec”.
Grupa powstała 9 lat temu. Wśród założycieli byli Tomasz Karasiński, wielki miłośnik historii oraz Bogdan Bednarczyk, specjalista w zakresie historii harcerstwa. Potem dołączali ludzie młodzi.
– Wśród młodzieży rośnie zainteresowanie historią. Można zauważyć, z jaką dumą noszą znak Polski Walczącej. Szukają wzorców, silnych osobowości, takich jak Pilecki czy Łupaszka, bo w życiu publicznym ich nie widzą – mówi Jarosław Wróblewski.
– Nasza działalność jest oparta na trzech filarach. Po pierwsze, jest to działalność sztandarowa, mamy nawet oryginalny sztandar batalionu „Zośka”. Aby oddać hołd bohaterom, bierzemy udział w wielu uroczystościach. Po drugie, zajmujemy się edukacją historyczną, prowadzimy lekcje, które bardzo lubię – opowiada Grzegorz Krynicki, student Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej, w „Radosławie” od 2012 r. – zwłaszcza, gdy mogę zobaczyć uradowane dzieci. Bałem się, czy zainteresują się tym, co mówimy, ale obawy były zupełnie niepotrzebne. I po trzecie, zajmujemy się rekonstrukcją wydarzeń.
– Początkowo myśleliśmy tylko o Powstaniu Warszawskim. Ale bardzo szybko zobaczyliśmy, że nie da się o tym mówić bez kontekstu okupacyjnego. Z kolei wielu powstańców, którzy przeżyli, włączyło się w działalność partyzancką. A losy Żołnierzy Wyklętych są niezwykłe i o nich także chcemy opowiadać – podkreśla Magda Stulgis.
– W kwietniu organizujemy Katyński Marsz Cieni. Jest to właściwie jedyna uroczystość organizowana dla wszystkich, bo nasze państwo nie jest inicjatorem wydarzeń upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej – mówi Jarosław Wróblewski.
Jak podkreślają Magda i Grzegorz, o chęci wstąpienia do „Radosława” na pewno w dużej mierze decydują wartości wyniesione z domu: szacunek do polskiej historii, zamiłowanie do tradycji i chęć działania. Poświęcają „Radosławowi” wiele czasu, energii i siły, ale to, co otrzymują, jest nie do przecenienia. – Choć wiemy, że nasze akcje wymagają czasu, to nasze żony rozumieją, że przynoszą dużo dobrego – dodaje Jarosław Wróblewski.
– Gdybym nie należał do zgrupowania, byłbym o wiele uboższy – podkreśla Grzegorz Krynicki. – Nie byłbym jak tamci młodzi ludzie w czasie wojny, którzy mieli marzenia i porzucili je dla Polski. – Ja też, nawet w czasie pokoju, powinnam coś dać swojej ojczyźnie. Tutaj mogę to czynić – podkreśla Magdalena Stulgis.
– W naszych szeregach jest również ks. Kamil Kiełpikowski i dwóch kleryków z Seminarium Duchownego w Warszawie. Może ktoś chciałby dołączyć do „Radosława”? – zaprasza naszych czytelników Jarosław Wróblewski.
Ewelina Steczkowska |