31 maja
piątek
Anieli, Petroneli
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Święty i monarcha

Ocena: 5
373

Król, pogromca Turków, i kapłan, założyciel zgromadzenia zakonnego. Syn kasztelana i syn kowala. Przyszli na świat w podobnym czasie. I obaj otrzymali na chrzcie imię Jan.

fot. arch. MIC

Urodzony w Podegrodziu koło Starego Sącza Jan Papczyński pochodził z wielodzietnej rodziny. Pierwotnie jego nazwisko brzmiało „Papka” lub „Papiec”. Wstępując do zakonu pijarów, przyjął imię Stanisław od Jezusa i Maryi. W 1663 r. został skierowany do Warszawy. Tam znakomity kaznodzieja i znany spowiednik zetknął się z przyszłym królem. „Należy przypuszczać, że jeszcze w czasie pobytu o. Stanisława w Warszawie (1663–1669) Jan Sobieski jako senator słuchał jego kazań, korzystał z jego rad i kierownictwa duchowego w konfesjonale. Potem w Nowej Jerozolimie czynił to samo już jako król” – pisze ks. Tadeusz Rogalewski MIC. Z posługi o. Papczyńskiego korzystał również nuncjusz apostolski w Polsce Antonio Pignatelli, późniejszy papież Innocenty XII.

 


KRÓLEWSKIE PRZYWILEJE

Rosła sława znakomitego wodza Sobieskiego, który kilka miesięcy po rozbiciu sił kozacko-tatarskich pod Podhajcami został hetmanem wielkim koronnym. Zwycięstwo nad Turkami pod Chocimiem w 1673 r. ugruntowało jego pozycję. Biografowie podkreślają, że wódz przed wyprawą prosił o. Papczyńskiego o wsparcie modlitewne. Kapłan wówczas nie był już pijarem. Zwolniony ze ślubów zakonnych, został księdzem diecezjalnym, a następnie – zmagając się z licznymi trudnościami – zaczął tworzenie zgromadzenia księży marianów. Święty nie tylko sam odpowiedział na prośbę hetmana, ale też podjął się zorganizowania krucjaty modlitewnej o zwycięstwo.

Kiedy 21 maja 1674 r. – 350 lat temu – Sobieski został wybrany na króla, nie zaprzestał kontaktów z o. Papczyńskim. Monarcha spotykał się z nim w Nowej Jerozolimie, czyli dzisiejszej Górze Kalwarii, kiedy odwiedzał bp. Stanisława Wierzbowskiego. Marianie przybyli w to miejsce właśnie na zaproszenie biskupa, obejmując kościółek zwany Wieczernikiem Pańskim. Jednak kolebką nowego zgromadzenia było inne miejsce – pustelnia w Puszczy Korabiewskiej (dziś Mariańskiej). Dowodem przychylności królewskiej dla marianów jest dokument z 1679 r. Na jego mocy Jan III Sobieski obdarzył instytut o. Stanisława protekcją królewską, znacznie powiększył fundację w Puszczy Korabiewskiej o urodzajne grunty. „Zgadzamy się i pozwalamy, aby ten pobożny instytut powstał i szerzył się również w innych miejscach naszego Królestwa, obiecując za nas i za naszych dostojnych następców zachować go w pokoju. Na dowód czego obecnie naszą ręką podpisaliśmy i pieczęcią Królestwa” – czytamy w dokumencie.

 


DEUS VICIT

Król polecił się także modlitwom o. Stanisława, wyruszając na swoją najważniejszą wyprawę – pod Wiedeń. „Wiedział, że jest to potrzeba wyjątkowa, i chciał, aby wspierało go też wyjątkowe wstawiennictwo w takiej potrzebie. Dlatego o. Papczyński, widząc tak wielką wiarę króla, rozpoczął natychmiast ze swymi współbraćmi misje ludowe; wzywał wszystkich do publicznej pokuty i modlitw do Boga o pomoc dla monarchy, o zwycięstwo polskiego oręża nad wrogiem, który groził podbojem całemu katolickiemu imperium” – pisze ks. Rogalewski. Pod Wiedniem starły się połączone siły polsko-habsburskie pod dowództwem Sobieskiego z armią imperium osmańskiego. W bitwie, która ocaliła katolicki świat przed podbojem, decydujące okazało się uderzenie polskiej husarii. Potem król wysłał do papieża słynną wiadomość o zwycięstwie: Venimus, vidimus, Deus vicit („Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”).

Powstała legenda, że w wyprawie brał udział o. Papczyński. Jednak nie ma na to dowodu, żaden ze świadków nie wskazuje na obecność zakonnika pod Wiedniem. Biografowie sugerują, że jego udział miał charakter wsparcia duchowego. Na pewno natomiast przy Sobieskim był legat papieski Marco d’Aviano, którego monarcha nazwał „człowiekiem Bożym”.

Król zmarł w Wilanowie w 1696 r., pięć lat przed o. Stanisławem. Zasłużony dla zakonu marianów, żyjący w pierwszej połowie XVIII w. sługa Boży o. Kazimierz Wyszyński MIC zawarł w życiorysie o. Papczyńskiego taką relację: „Zdarzyło się kiedyś przedziwnie, że modląc się w chórze, zatopiony w kontemplowaniu Boga, ujrzał pewną duszę przed trybunałem Chrystusa, poddaną surowemu sądowi, gdy była badana i doświadczana. Poruszony wielką litością, bardzo wzruszony i ze łzami w oczach zwrócił się do swych braci: «Módlmy się wspólnie za duszę, która w tej chwili jest sądzona». Chociaż nikomu nie wyjawił, jaka to była dusza, przypuszczano, że była to dusza króla Jana III”.

 


MARYJA I DUSZE

Wedle tradycji Jan III Sobieski wybrał o. Papczyńskiego na swego teologa; jednak nie oficjalnie, gdyż wówczas zostałoby to potwierdzone w dokumentach. Ksiądz Wacław Makoś MIC zwraca uwagę na pewne cechy i rysy duchowości łączące króla i założyciela marianów. Obydwu wyróżniała wielka miłość do ojczyzny, nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny oraz żywa wiara w Bożą opatrzność. „Jeszcze na tydzień przed bitwą król mówił, że należy modlić się i prosić Boga o zwycięstwo, bo «On sam nazywał się Panem wojsk zastępów, a zatem i zwycięstw». To samo zdanie powtórzy jeszcze raz po Mszy Świętej na Kahlenbergu, gdy już będzie się rozpoczynała bitwa” – pisze ks. Makoś. W podobnym tonie wypowiadał się o. Papczyński, pisząc: „Tylko w Nim pokładaj ufność, w Bogu, który za ciebie walczy. (…) W tym właśnie Imieniu zwyciężysz każdego wroga, mając tarczę wytrwałości i używając miecza modlitwy”.

Łączyła ich również troska o zmarłych. Król Jan zaraz po zakończonych bataliach polecał odprawianie Mszy Świętych za poległych – nie tylko w miejscu bitwy. Jest to zbieżne z charyzmatem marianów, którzy oprócz „szerzenia czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Bogurodzicy Dziewicy” mają „pobożnością i zapałem wspomagać modlitwą dusze wiernych zmarłych poddanych karom czyśćcowym, zwłaszcza żołnierzy i zmarłych wskutek zarazy”, jak to określił założyciel w regule.

Jaki był wpływ o. Stanisława Papczyńskiego na duchowość i pobożność króla Jana III Sobieskiego – to wymyka się biografiom i badaniom historyków. Jednak ich stałe kontakty i podobne akcenty w pobożności wskazują, że założyciel marianów był cichym, ale potężnym wsparciem dla monarchy.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 maja

Czwartek, VIII Tydzień wielkanocny
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 14, 12-16. 22-26
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter