Lidia Maksymowicz opowiedziała Radiu Watykańskiemu o przesłaniu, które przekazał na początku książki Ojciec Święty oraz o spotkaniu z nim podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.
Franciszek powiedział, żebym jak najdłużej głosiła tę prawdę i apelowała do młodzieży, że w jej rękach jest przyszłość świata. Aby młodzi nie dopuścili do kolejnego Auschwitz. Dziewczynka to jest moje motto, ponieważ uważam, że jakbym był pełna nienawiści i pragnęła zemsty, to cierpiałabym jeszcze bardziej niż ten, który zadał mi cierpienie. Jeszcze zanim przybyłam do obozu, już w pewnym sensie byłam przygotowana, ponieważ ukrywaliśmy się w lesie z partyzantami i tam także panował duży reżim. Trzeba było być cichutko, bo jak to tłumaczono dziecku, jeszcze wróg usłyszy. Dlatego ja łatwiej zniosłam zarówno samo przybycie do obozu jak i warunki w nim panujące. Teraz jak historycy badają pewne dokumenty, to nawet z Muzeum Auschwitz-Birkenau dość dawno temu otrzymałam wiadomość, że byłam najdłużej żyjącym w nim dzieckiem
– podkreśliła Lidia Maksymowicz.
Kobieta przyznała, że miała dzisiaj podczas audiencji obraz namalowany przez swoją asystentkę przedstawiający moment, kiedy przy jej pierwszym spotkaniu z Papieżem, Franciszek ucałował noszony przez nią numer obozowy. – Był chyba tym zachwycony, bo patrzył takimi wielkimi oczami i tak miło się uśmiechał. Potem, jak odsłoniłam numer, to jeszcze raz pogłasał mnie po ręku, tak że aż ciarki po mnie przeszły – wyznała Lidia Maksymowicz.