Prosimy, aby Bóg wybawiał nie tylko od jakiegoś ogólnego zła, ale przede wszystkim od złego, czyli szatana. To wezwanie dodaje szczególnej doniosłości tej modlitwie.
Szatan potrafi skutecznie wodzić na pokuszenie, a Jezus poleca bardzo poważnie traktować to zagrożenie (J 17, 15). Zły może atakować od zewnątrz, np. przez agresję, podziały i kłamstwa, a także od wewnątrz, np. przez niepokój, zazdrość i podejrzliwość. Prośba ta gwarantuje Bożą pomoc, jeśli Ojciec zostanie wezwany. Odnawia się świadomość, że człowiek wierzący nigdy nie jest sam, bo Ojciec jest przy nim. Ale musi też być w człowieku pragnienie trwałej wolności i ambicja walki, aby nie oddawać się w niewolę zła i innych uwalniać (Rz 7, 14-24).
Trzeba przypomnieć, że w liturgii Mszy Świętej zaraz po Ojcze nasz następuje modlitwa kapłana zaczynająca się od słów: „wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego”. Kończy ją wołanie wszystkich: „bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki”. Jest to właśnie rozszerzona ostatnia prośba Modlitwy Pańskiej. Chodzi o ostateczne zwycięstwo nad złem, a także o ocalenie modlącej się wspólnoty od aktualnych zagrożeń ze strony złego ducha. Rozwinięcie to znajduje się w liturgii od wczesnego średniowiecza, a jego nazwa to emboliom (z greckiego emblismos – dołączenie).
Od tragedii grzechu pierworodnego ludzie są uwikłani w odwieczny dramat demonicznego buntu przeciw Bogu. Żyjąc na ziemi uczestniczymy w nadprzyrodzonej walce z siłami złego. Świat jako stworzony przez Boga nie jest zły. Zło nie tkwi w materii. Ojciec Jan Kłoczowski OP wyjaśnia, że tkwi ono w osobowej, destrukcyjnej mocy pragnącej odebrać nas Bogu Ojcu. Jezus przestrzega przed potęgą zła. Przeciwstawił się jej i zwyciężył. Dlatego ta prośba z Modlitwy Pańskiej jest także wyznaniem wiary, że Bóg jest większy i od każdego złego uwalnia. Jest to więc codzienna proklamacja, że to Chrystus jest źródłem łaski siły i zdolności do pokonywania pokus.
Warto wiedzieć, że sługa Boży kard. Stefan Wyszyński widział w tym wezwaniu również prośbę o potrzebną łaskę na godzinę śmierci, o zaufanie Bogu do końca i dar ostatecznego pojednania z Nim. Tradycja nazywa ten stan i sytuację „szczęśliwą śmiercią”, czyli w stanie łaski uświęcającej. Prymas jednocześnie zachęcał, aby czuć się odpowiedzialnym za stan, w jakim odchodzą nasi umierający.
Ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 8 (337), 19 lutego 2012 r.