A ponadto, dobrze jest wracać do świata Jana Pawła II i dzielić się tym wszystkim, co nam ofiarował i proponował. W naszym domu wciąż wisi „papieski” banner, który młodzież przywiozła z rzymskiego spotkania w Światowym Dniu Młodzieży w roku 2000. Nie wyblakł ani trochę i wciąż cieszy oczy i myśli: tam przecież, w Rzymie, nasz najstarszy syn Karol zaręczył się z Martą. Po to właśnie zabrał na ŚDM pierścionek: żeby to się stało niejako pod okiem Jana Pawła II, o czym – za ich zgodą – opowiedziałam kiedyś w naszym tygodniku i w radiu. Teraz więc zapytałam Karola i Martę, czy mogę o tym napisać w gazecie stypendystów FDNT, żeby pokazać, dlaczego Jan Paweł II jest papieżem ich rodziny. I tylu innych – także tych, które go nie poznały. Nie tylko dostałam zgodę, ale jeszcze dowiedziałam się, że planują – całą rodziną, ze Stasiem, Marysią i Gabrysią – udać się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa. Hura! Kwestują zresztą całą rodziną w Dniu Papieskim, więc można z nimi o tym porozmawiać. Żeby nie było, że ubarwiam.
Nasza wierność wobec Jana Pawła II – jego nauczania i wartości, które chciał nam przekazać – nie jest przecież aż tak oczywista. Wierność w ogóle nie jest oczywista, zwłaszcza w naszych trudnych czasach. Może nawet coraz trudniejszych, co pokazuje zestaw problemów, z jakimi nasi biskupi pojechali na synod o rodzinie.
Na naszych łamach pisaliśmy o tych problemach przez cały rok, także ja w tym miejscu. Nazywaliśmy po imieniu wiele spraw z życia rodzinnego, w których zabrakło wierności: wystarczy się rozejrzeć. Niewierność jest przewrotnie pokazywana w blasku jupiterów i z towarzyszeniem fanfar. Nowe życie, jakie się rozpoczyna dzięki niewierności, będzie rzekomo piękne i prawdziwe.
Jan Paweł II mówił o rodzinie stale i na każdym kontynencie. Dzień Papieski przypomina o wierności wobec jego nauczania. Nie ma być jeszcze jednym festynem i jeszcze jedną okazją do prezentacji sukcesów Kościoła. Dzień Papieski ma pokazywać, że „żywy pomnik” Jana Pawła II – jak nazywamy stypendystów – to właśnie nadzieja na więcej wierności. Po to właśnie buduje się pomniki: żeby dochować wierności.
Barbara Sułek-Kowalska |