Pytania, jakie budziło nauczanie Jezusa: „Skąd On to ma? I co to za mądrość, która Mu jest dana? Czy nie jest to nasz zwyczajny cieśla?”, pokazują, że ludziom, którzy je stawiali, w gruncie rzeczy nie była obojętna ani działalność Jezusa, ani Jego Osoba. Tylko, niestety, to zainteresowanie nie wynikało z ich zafascynowania Ewangelią przez Niego głoszoną.
Niepokój, który powodował Jezus, nie był „świętym niepokojem”, który prowadzi do zmiany postępowania. Wręcz przeciwnie: można posunąć się o krok dalej i powiedzieć, że ten niepokój wśród mieszkańców Nazaretu spowodowany był zazdrością. Być może w sercu niejednego cieśli z tego miasta, który znał Jezusa od Jego najmłodszych lat, pojawiło się pytanie „dlaczego ja nie mogę czynić takich rzeczy jak On?” albo „czym On sobie zasłużył, w czym był lepszy ode mnie?”. Święty Marek podsumowuje te pytania mocnym stwierdzeniem, które dosłownie oznacza: gorszyli się Nim, tzn. postępowanie Jezusa stawało się w oczach mieszkańców Nazaretu antyświadectwem.
I choć od tamtych wydarzeń upłynęły blisko dwa tysiące lat, to postawa mieszkańców Nazaretu jest spotykana także dziś. „Dlaczego on dostał awans, przecież to ja więcej pracowałem? Skąd on ma ten talent? Czym ta dziewczyna sobie zasłużyła na taką bogatą rodzinę?” – to tylko niektóre pytania współczesnych nazaretańczyków. W gruncie rzeczy nie zmienią one na lepsze tego, co dzieje się wokół. Budzą jedynie niepokój. W pierwszym rzędzie w tym, kto je stawia. Dalej zaś w relacjach między ludźmi, także w rodzinach. Nie trzeba daleko szukać przykładów zła, do którego prowadzi zazdrość.
Jezus, słysząc pytania stawiane przez rodaków, dziwi się ich niedowiarstwu. Jednak postawa mieszkańców Nazaretu nie przekreśla Jego misji. Kontynuuje codzienną działalność: uzdrawia chorych i głosi Ewangelię. Jest dla nas przykładem: gdy to, co robię, jest zgodne z Ewangelią i staje się świadectwem uczciwego życia, wbrew wszelkiej zazdrości obstawać przy swoim. Wbrew temu, co mówią o mnie inni.
ks. Mariusz Pielużek |