Ten sam adresat umieszczony jest także na początku drugiego dzieła ewangelisty – księgi Dziejów Apostolskich. Ewangelia Łukasza przygotowuje wierzących do głoszenia Chrystusa Zmartwychwstałego, nie tając przed nimi trudności i kryzysów związanych z drogą uczniów Pana. Zapowiedź takich doświadczeń możemy dostrzec w czytanym w czasie liturgii w dzisiejszą niedzielę fragmencie Ewangelii, w którym bezpośrednio po prologu – z pominięciem całej „Ewangelii dzieciństwa” – następuje początek relacji z publicznej działalności Jezusa i Jego pierwszego w tej misji wystąpienia w rodzinnym Nazarecie. Możemy się tylko domyślać, jak ważne dla Jezusa było to spotkanie. Wprawdzie nauczanie w galilejskich synagogach przyniosło Mu już rozgłos, a nawet sławę, ale to dopiero w Nazarecie, po dłuższej nieobecności, miał spotkać się ze swymi ziomkami, świętując szabat w synagodze. Rozpoznawał bez trudu znajome twarze zebranych: krewnych, przyjaciół, kolegów z sąsiedztwa… Jeszua, syn Josefa, był wśród swoich. Kiedy jednak recytował zapisane w zwoju Izajasza wersety, z których wyłaniała się tajemnicza postać Proroka, namaszczonego przez Boga i posłanego, by – w mocy Bożego Ducha – wyzwalać, uzdrawiać i głosić miłosierdzie Pana, znający doskonale te słowa słuchacze po raz pierwszy usłyszeli je w taki sposób.
W ustach znajomego cieśli z rodzinnego miasta brzmiały zupełnie inaczej niż zwykle. „Dzisiaj wypełniło się to pismo, które słyszeliście” – zakończył Jezus. Za kilka chwil nazaretańska synagoga stanie się sceną zaskakującego dramatu. Żadna z Ewangelii nie wspomni już później, by Jezus kiedykolwiek jeszcze powrócił do swego miasta.
ks. Grzegorz Michalczyk |