Stąd powracające pytania o sens jego rywalizacji w rajdach samochodowych. Słyszałem je tak często, że postanowiłem przeprowadzić małą sondę w środowisku motoryzacyjnym. Jej wyniki mnie nie zaskoczyły. W wielu wypowiedziach powtarza się słowo, którego kierowcy nie lubią: „pech”. Trudno o nim nie wspomnieć – kiedyś Kubica miał kłopoty spowodowane przez sklejone kartki pilota z opisem trasy. Jak można nazwać to inaczej niż pech? Na pewno nie jest jednak tak, że pechowe sytuacje mogą zdarzyć się każdemu, a zdarzają się tylko i wyłącznie jemu. Drugim powodem wymienianym w rozmowach o startach Kubicy są błędy techniczne. Przytrafiają się nawet najlepszym, Kubicy niestety chyba trochę częściej. Musimy jednak brać je pod uwagę, bo są wkalkulowane w każdy sport. Nie da się także zapomnieć, że Robert Kubica ma ograniczenia czysto fizyczne. Nadgarstek i łokieć prawej ręki nie są do końca sprawne. Nikt nigdy nie powiedział, na ile te kłopoty zdrowotne wpływają na jazdę naszego kierowcy w rajdach.
Pytania o Kubice będą powracały. Bo pewnie jeszcze zdarzy mu się wypaść z trasy. Dlaczego? Według mnie często zdarza mu się ryzykować. Bo lubi ryzyko. A przy prędkościach rozwijanych na rajdowych trasach ryzyko oznacza wypadki. Dlatego nikogo nie namawiałbym do jazdy ? la Kubica. Ulice naszych miast, drogi szybkiego ruchu czy nawet autostrady to nie to samo, co szutrowe trasy przystosowane do samochodów rajdowych. Szanujmy innych uczestników ruchu drogowego, a Robertowi Kubicy nadal kibicujmy. Do Formuły 1 raczej nie wróci już nigdy, za to sukcesy w rajdach samochodowych wciąż jeszcze może osiągnąć.
Mariusz Jankowski |