– Prosty przekaz Biblii jako Bożego Słowa jest dostępny dla każdego. Nawet dzieci mogą czytać Biblię – mówi ks. dr hab. Bartosz Adamczewski
fot. Irena Świerdzewska/IdziemyZ ks. dr. hab. Bartoszem Adamczewskim, biblistą, rozmawia Irena Świerdzewska
Przeczytał Ksiądz całe Pismo Święte?
Przeczytałem – od Księgi Rodzaju do Apokalipsy. Stary Testament, gdzie są często długie opowiadania, czytałem po dwie strony dziennie, Nowy Testament po jednej stronie. Przeczytanie całej Biblii zajęło mi dwa lata; nie chodziło o ilość przeczytanego tekstu, ale o sposób czytania. Biblię w zasadzie znamy fragmentami, ale ważne jest, żeby przeczytać całość, żeby wiedzieć, co w niej się znajduje.
Trudno się czyta Biblię?
To pewien fenomen, że Biblia jest niesłychanie trudna, a równocześnie bardzo prosta. Nie znam też innego dzieła tak genialnego w sensie literackim jak Biblia. Dla mnie są to dowody, że jest to księga natchniona przez Ducha Świętego.
Czy możemy wymiennie używać określeń: Biblia i Pismo Święte?
„Biblia” to po grecku po prostu „księgi”. Natomiast nazwa „Pismo Święte” podkreśla jego aspekt religijny, prowadzący od Boga do ludzi i od ludzi do Boga.
Pewien kapłan, zanim zaczął wykłady z Biblii dla kleryków, zastrzegł, że słuchacze powinni znać język, w którym była pisana Biblia. Potrzebne są wiedza i przygotowanie, żeby czytać Biblię?
Prosty przekaz Biblii jako Bożego Słowa jest dostępny dla każdego. Nawet dzieci mogą czytać Biblię – zrozumieją np. Księgę Jonasza, opisującą, jak ryba ocaliła proroka. Jednocześnie zaś Biblia jest niesłychanie aluzyjna, czasami wydaje się, że wręcz utkana z dwuznaczności nazw, imion, gier słów – wszystko tu ma głębokie znaczenie. W związku z tym, by wejść na wyższy poziom rozumienia Biblii, przynajmniej od strony literackiej, trzeba korzystać z języków oryginalnych: hebrajskiego, greki, aramejskiego. Można zrozumieć Żydów, którzy nie zaakceptowali Septuaginty, czyli greckiego tłumaczenia swojej Biblii, i nie do końca akceptują inne tłumaczenia.
Jakie więc mamy szanse zrozumieć Biblię bez znajomości hebrajskiego, greki i aramejskiego?
Nie każdy będzie studiował te języki, ale jest wiele osób, które chcą poznać podstawy. Dostępne są interlinearne wydania Biblii, gdzie obok tekstu po polsku jest tekst oryginalny, wtedy znajomość podstawowych słów może być przydatna. Ale Pan Bóg nie wymaga od nas znajomości języków oryginalnych. Biblia – powtórzę – jest jednocześnie prosta w odbiorze. Przede wszystkim Biblię należy często czytać. Spotkania biblijne mogą być pomocne, bo uwrażliwiają, wskazują na to, co nie jest tak oczywiste; ważne jest stawianie pytań przez uczestników, dzielenie się odbiorem, a nie tylko obecność specjalisty od Pisma Świętego. Nie należy jednak nadmiernie skupiać się na przygotowaniach. Owszem, możemy kupować komentarze naukowe, ale niekoniecznie dzięki nim Biblię zrozumiemy. Jest w nich wiele hipotez, teorii, które czasami wyjaśniają, a czasami jeszcze bardziej gmatwają sprawę. Bardzo ważną rzeczą jest natomiast, żeby Biblię poznawać całą, nie we fragmentach oderwanych od kontekstu. Dopiero wtedy Biblia przemawia cała, jest głosem Boga. Poszczególne księgi są jakby we wzajemnym dialogu. Często to, co jest napisane w jednej księdze, inaczej przedstawione jest w drugiej.
Roman Brandstaetter, pisarz katolicki ze znajomością Biblii wyniesioną ze swej żydowskiej rodziny, mówił, że jego pierwszy nauczyciel powtarzał: „Biblię masz znać na pamięć, nie musisz jej rozumieć”. Czy rzeczywiście?
Wielu rzeczy w Biblii nie rozumiemy. Myślę, że dopiero po śmierci zapytamy ewangelistów, proroków, dlaczego napisali to, co tam znajdujemy. Nie rozumiemy wszystkiego, a mimo wszystko czytamy. Podobnie jak w relacjach z drugim człowiekiem: poznajemy go, wielu rzeczy w nim nie rozumiemy, a mimo wszystko chcemy z nim być, poznawać go. Biblia nie jest zwykłą książką czy instrukcją obsługi – jest głosem Boga. W poznawaniu Biblii potrzebna jest pokora. Doświadczamy miłości Boga, który dla nas jest „skomplikowany” wewnętrznie, podobnie Biblia może być momentami niezrozumiała, a ma moc oddziaływania.