W roku stulecia niepodległości placówki prześcigają się w organizowaniu wydarzeń kulturalnych. Muzeum Narodowe w Warszawie ma po temu szczególne powody.
Jerzy Hulewicz (1886-1941), "Szarża", 1939, olej na płótnie; fot. Piotr Ligier/ Muzeum Narodowe w Warszawie– Swój status Muzeum Narodowe w Warszawie zawdzięcza entuzjazmowi z odzyskania niepodległości – mówi Agnieszka Morawińska, dyrektor instytucji. – Tamten moment jeszcze zwiększył ofiarność obywateli i instytucji, skłaniając do przekazywania darów i środków finansowych. Dlatego też nasza rola w tych obchodach musi być szczególna: jak żadna inna placówka mamy tak obfite zbiory poświęcone niepodległości.
Arnold Genthe (1869–1942), „Portret Ignacego Jana i Heleny Paderewskich”, Nowy Jork po 1911, odbitka fotograficzna; fot. Zbigniew Doliński/© Muzeum Narodowe w Warszawie |
W projekcie „Trzy razy niepodległa”
|
Na wystawie zobaczymy obiekty nigdy lub prawie nigdy nie pokazywane. Ułożono je w tryptyk pod nazwą „Trzy razy Niepodległa”. Rozpocznie go ekspozycja „Paderewski”, o którym mówiło się, że niepodległość Polski wygrał na fortepianie. Na wystawę złożą się pamiątki, dokumenty i dzieła sztuki, które Ignacy Jan Paderewski zapisał Muzeum w testamencie, m.in. dwa fortepiany, harfa, klawiatura do ćwiczenia w podróży, wieńce laurowe, fotografie wielkich osobistości z dedykacjami dla niego.
Artur Szyk (1894–1951), „Wilson and Paderewski” – pocztówka z cyklu: „Pictures from the Glorious Days of the Polish-American Fraternity” – „Obrazy z chlubnych dni braterstwa polsko-amerykańskiego”, 1939, druk barwny, papier |
Będą nie tylko jego portrety – także ten, na którym „dyktował” prezydentowi Woodrowowi Wilsonowi punkt 13 dotyczący niepodległej Polski. Będą i fotografie – także ta, która uwieczniła jego koncert w Madison Square Garden dla 16-tysięcznej publiczności. Ale będą również jego kolekcje kilkuset przedmiotów sztuki dalekowschodniej, w tym zespół chińskich emalii, zaliczany do najlepszych w Europie.
– Paderewski to postać wielowymiarowa, wielkiego talentu i tytanicznej pracy, a także ogromnej odpowiedzialności – mówi Agnieszka Morawińska. – Karierę zrobił o własnych siłach, przykładał wagę do aparycji, dzięki której był wdzięcznym obiektem dla malarzy. Pieniądze z tournées przekazywał na cele charytatywne w USA, czym zjednywał sobie Amerykanów dla sprawy polskiej. Do jej propagowania wykorzystywał także swoją popularność.