Ojciec chrzestny
Wśród dzieci Marii Niklewiczowej Dmowski miał dwoje chrześniaków: Krystynę (ur. 1910) i Ryszarda (ur. 1920), o których wychowanie stale dbał. Z okazji Pierwszej Komunii Ryszarda (maj 1931r.) napisał na pamiątkowym obrazku: „Pierwsza spowiedź oznacza, że człowiek zaczyna sam odpowiadać za swoje postępki. Sam musi wiedzieć co jest dobre, a co złe. Od pierwszej komunii jest się już naprawdę człowiekiem i katolikiem”.Dorastającej chrześniaczce wpisał w 1928 r. do sztambucha: „Widzę, moja Krystyno, że więcej dbasz o to, czem jesteś, niż o to, na co wyglądasz. Jest to niemała i u nas dość rzadka jeszcze cnota. Daje ona pewność, że będziesz dużej wartości kobietą”. Jego troska o wychowanie chrześniaków może zawstydzić niejednego współczesnego chrzestnego. Siostrze Krystyny i Ryszarda, Marii Wiktorii (1918-2011) miał w żartach przepowiedzieć życie zakonne. „Gdy siedział przy stole, kładąc pasjansa, to ile razy mała Nena przechodziła obok niego w rozpuszczonych blond włosach, tyle razy wołał do niej: – Ofelio, idź do klasztoru! Nena tupała nóżką: – Nie pójdę! Nie pójdę!”.
W 1943 roku, Maria, po kilku latach studiów medycznych, wstąpiła do klasztoru ss. wizytek na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie przez wiele lat jako s. Maria Klaudia pełniła funkcję przełożonej. W 1989 roku podczas spotkania w klasztorze wizytek z okazji 50. rocznicy śmierci Dmowskiego, wspominała w wąskim gronie osób: – „Nie można w Polsce zmarnować Dmowskiego. Trzeba rozumieć go głębiej. Jego postawa wynikała z prawdziwej i wielkiej miłości Polski i narodu polskiego, a przede wszystkim Boga. To był wielki Polak i święty człowiek. Jako dziewczynka siadałam w domu na kolanach pana Romana, a on mi mówił, jaką ważną jest rzeczą, żeby być dobrą Polką i ciągle podkreślał, że nie można być dobrą Polką, nie będąc dobrą katoliczką”.
Również brat cioteczny s. Marii Klaudii, znany benedyktyn o. Karol Meissner (ur. 1927), syn lekarza i działacza narodowego z Wielkopolski, Czesława Meissnera i Haliny z Lutosławskich, zapamiętał Dmowskiego z dzieciństwa. – Jak Dmowski po podpisaniu traktatu wersalskiego przyjechał do Poznania, mój ociec gościł go u siebie. Potem bywał często u Dmowskiego w Chludowie pod Poznaniem, bo Dmowski kupił tam małą resztówkę. To Chludowo pamiętam i Dmowskiego pamiętam. Bardzo miły człowiek, pełen humoru, dowcipny, inteligentny. Lubił nas, otoczony młodzieżą, zwłaszcza u moich kuzynostwa Niklewiczów, u których żył”.
„To był człowiek, który myślał politycznie. Przecież jego analizy polityczne są znakomite. To, co mnie pozostaje w mojej pamięci, w moich jakiś uczuciach z nazwiskiem Dmowski to jest właśnie to, że ważną rzeczą jest Polska w naszym życiu” – wyznaje ojciec Meissner.
Anna Kosiarska |