Igrzyska wciąż zagrożone

Pandemia zmieniła wszystko. Decyzja o przełożeniu imprezy była jedyną możliwą i logiczną.

Dlatego do Tokio sportowcy mają pojechać dopiero w 2021 roku. Mają, ale to nie znaczy, że na pewno pojadą. Niestety, w dzisiejszym świecie nikt nie da gwarancji, że nowy termin będzie dotrzymany. W tej chwili ogniska choroby są w różnych częściach świata i Japonia wcale nie jest na tej liście najwyżej. Marne to jednak pocieszenie. W uszach wciąż mam słowa uznanego japońskiego wirusologa. Kilka tygodni temu Kentaro Iwata mówił wprost: „Będę szczery do bólu – nie wierzę, że zmiana terminu igrzysk zmieni cokolwiek. W przeprowadzeniu rywalizacji mogłaby pomóc decyzja o braku kibiców na trybunach, ale na to pewnie nikt się nie zgodzi.” Skąd bierze się pesymizm naukowca z Uniwersytetu w Kobe? Powody są jasne. Profesor na każdym kroku przypomina, że Japonia to kraj, w którym odsetek mieszkańców powyżej 65. roku życia jest największy na świecie (w takim środowisku wirus ma dobre warunki do rozwoju), a jakby tego było mało, ok. 80% mieszkańców państwa żyje w wielkich metropoliach (w takich skupiskach epidemię szalenie trudno kontrolować). Igrzyska przyprawiają o ból głowy, bo nie wolno też zapominać o ogromnych kosztach, one wciąż są generowane. Przecież w komitecie organizacyjnym imprezy zatrudnionych jest (w różnych okresach) od 3 do 5 tys. osób. Poza tym olimpijskie przygotowania wpływają na cykl treningów i startów setek sportowców. Tych spraw nie można przeciągać w nieskończoność. Dlatego też nikt nie będzie zbyt długo zwlekał z kolejnymi decyzjami. Nawet jeśli będą one dla całego sportowego środowiska bardzo bolesne. Japończycy już dziś wiedzą, że przełożenie igrzysk kosztuje ich kraj dodatkowe 3 mld dolarów. To kwoty, które na pewno się nie zwrócą. To, co dzieje się wokół tokijskiej imprezy można niestety nazwać chaosem. Chaosem, który bardzo trudno jest opanować. Międzynarodowy Komitet Olimpijski kolejne wiążące decyzje dotyczące igrzysk ma podjąć w październiku. Pytanie: czy za kilka miesięcy epidemia będzie już tylko złym wspomnieniem i czy ludzie będą mogli korzystać ze szczepionki? Jeśli żaden z tych warunków nie zostanie spełniony możemy niestety być świadkami całkowitego odwołania igrzysk olimpijskich.