Damaszek: na wioskę dziecięcą SOS spadły granaty

Po eksplozji ewakuowano w bezpieczne miejsce 156 dzieci i 45 pracowników. Na szczęście obyło się bez ofiar, poinformowała dyrektorka wiosek SOS na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, Alia Al-Dalli. Podkreśliła jednocześnie, że mimo trudnej sytuacji stowarzyszenie wiosek dziecięcych będzie kontynuowało udzielanie Syrii niezbędnej pomocy.

Według wczorajszej relacji dyrektora międzynarodowej sieci wiosek dziecięcych SOS, Carstena Völza, kontrolę nad zaatakowanym terenem wioski w Damaszku przejęła armia syryjska. Przebywający na konferencji w Watykanie na temat uchodźców Völz wyraził zaniepokojenie, że jego organizacja straciła kontrolę nad wioską w Damaszku i nie ma żadnych możliwości działania w tej sprawie.

„Apelujemy do stron konfliktu o ostateczne zakończenie przemocy”, wezwała przedstawicielka Wiosek Dziecięcych. Podkreśliła jednocześnie wielkie zaangażowanie pracowników, spieszących z pomocą mimo tak trudnych warunków. W samym tylko Aleppo i okolicach Wioski Dziecięce wraz z innymi organizacjami zaopatrują w ciepłe posiłki nawet 12 tysięcy dzieci i dorosłych dziennie. Wydają też wodę do picia, pożywki dla niemowląt oraz udzielają pomocy medycznej. W tymczasowych pomieszczeniach pod opieką SOS przebywają setki dzieci uchodźców, które zostały bez opieki dorosłych. Wiele z nich to sieroty, których rodzice zginęli w czasie wojny domowej.